Natusia
Przybysz
Dołączył: 17 Wrz 2009
Posty: 9
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/6
|
Wysłany: Czw 8:09, 17 Wrz 2009 Temat postu: Natusia |
|
|
Hej! Za prośbą Madzi zarejestrowałam się tutaj.
Mam na imię Natalia. Jestem dwunastoletnią dziewczyną bardzo kochającą zwierzęta. Jestem dość spokojna, ale do czasu, bo jak mnie ktoś wkurzy to bywam wybuchowa ^^ Jestem wzrokowcem i błędy ortograficzne po prostu rażą mnie w oczy, ale też jestem tylko człowiekiem i zdarza mi się je popełnić.
Moje 'małe zoo' liczy :
*Pieska - czteroletniego Yorko-Silky Terriera, Inuki'ego. Jest to kochany, dość spory jak na swą nierasową rasę piesek. Ale nie liczy się rasa, tylko miłość między nami. To piękne, jak pies potrafi cię kochać, przyjaźnić się z Tobą, pocieszać swoją obecnością...
*Drugiego pieska, kupionego niedawno, czteromiesięcznego, rasy chihuahua. Maść ma czekoladową i jest najsłodszym urwisem (o, taaak) jaki mógł powstać z tego niepozornie niegroźnie wyglądającego pieska. (Warczy, szczeka, a nawet gryzie jak mu ktoś obcy nie pasuje).
*Kota - Jedenastoletni Tosiu, a właściwie Pan Antoni jest biały w ciemne plamy. Koloru tychże plam nie da się określić. Są szaro - czarno - rudo nijakie Jest bardzo kochanym kocurkiem. Chociaż poniekąd prawdą jest, iż 'koty chodzą własnymi ścieżkami' i chociaż Tosiek się do tych kotów zalicza, to jest z niego niesamowity pieszczoch. Niestety, a może i 'stety' Tosiek jest niewychodzącym kocurkiem. Nigdy nie poznał świata na 'własnej skórze'... Podsumowując, Tosiu to kochany, 'kanapowy' mruczek.
*Koszatniczkę - której wiek mi nie znany. Naila została przyniesiona z zoologicznego. Po jakimś czasie stało się 'cudowne rozmnożenie' i z jednej w klatce pojawiło się pięć (Naila była zaciążona już w sklepie) Kosia jest najspokojniejsza i najbardziej lubiąca głaskanie z nich wszystkich. Chyba nie zapomniała tych wspaniałych chwil spędzonych razem, gdy była jeszcze sama...( Chociaż nie pozwoliłabym jej być samej). Nailusia ma kłopoty z ząbkami. Przerastają jej się w zaskakującym tempie, przez co nie może ich ścierać i muszę z nią jeździć do weta.
*Drugą koszatniczkę - May to córka Naili. May ma dwa lata i jedenaście miesięcy. Mała kocha kołowrotek. Je w kołowrotku, biega, śpi, siedzi, huśta się... W ogóle większość czasu spędza w kołowrotku. May ma 'ADHD'. Jest 'dziksza' niż Naila, chociaż całe życie spędziła u mnie. Nie ma mowy o głaskaniu jej, chociaż nigdy w życiu żadna moja kosia mnie nie ugryzła
*Trzecią koszatniczkę - Dyzio to syn Naili, brat May. Ma dwa lata i jedenaście miesięcy. Dyzio był zawsze bardzo spokojny i strachliwy. Taki 'ciapowaty'. Jak zmieniałam mu klatkę, to schował się pod 'łóżeczko' z materiału i nie wychodził przez mniej więcej pół godziny. Do teraz nie nauczył się biegać w kołowrotku. Dyzio BYŁ spokojny, bo teraz, po wizycie u weterynarza (wyrosło mu coś na 'ramieniu') zrobił się energiczny. Nawet 'dziabnął' panią weterynarz ^^
*Czwartą koszatniczkę - Fafik to syn Naili, a brat Dyzia i May. Ma dwa lata i jedenaście miesięcy. Fafiś nigdy nie był ani za spokojny, ani za ruchliwy. Biega w kołowrotku, nie jest strachliwy. Nie jest też pieszczochem. Bardzo lubi grać mi ballady na prętach... Razem z Dyziem tworzą wspaniałą muzykę. Nazywam ich 'grupą Mozarta'. Dyziu jest taki 'neutralny'. Ale oczywiście każdy z nich jest wyjątkowy i ma swój niepowtarzalny charakter.
Naila urodziła cztery małe. Była jedna samiczka i trzech samców. Samców miałam oddać i udało mi się oddać jednego. Niestety, to była najgorsza decyzja (niekoniecznie moja) mojego życia. Oddałam go kobiecie, przez którą umarł. (Zdechł brzmi okropnie) Teraz miałby dwa lata i jedenaście miesięcy. Wspaniałe życie ze swoimi braćmi i z dobrym żarełkiem, odrobiną smakołyków i mnóstwem miłości... Ach, jak głupia byłam...
Post został pochwalony 0 razy
|
|